niedziela, 13 lutego 2011

Stan dziwny.

Obudziłam się rano dokładnie o ósmej zero zero. Wydawało mi się, że dzisiejszy dzień tak jak i inne upłynie bez zbędnych ekscesów. Faktycznie tak było, tylko, że... przez cały czas byłam ospała, czułam się tak, jakby leniwiec wskoczył mi na plecy i nie chciał z nich zejść. Okropne uczucie potęgowała jeszcze myśl, że za dwa i pół miesiąca matura, a ja tak wielu zagadnień jeszcze nie umiem...Tak.. takie dni są najgorsze. Nie chce ci się zupełnie nic, i, żeby zrobić cokolwiek, musisz się porządnie zmusić. Przyznaję, nie zrobiłam dzisiaj zbyt wiele. Jestem na siebie zła. Dzisiejszy dzień miał być moim pierwszym dniem odchudzania. Nie udało się. Jestem zła, bo jestem za słaba na postawienie sobie mocnego postanowienia, ba na udźwignięcie i realizację. Przestać jeść, przestać siedzieć na facebooku, zacząć się uczyć... czy to naprawdę na nic? Ile razy mam próbować, by w końcu mi się udało?

ech, losie, co z jutrzejszym dniem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz