czwartek, 11 sierpnia 2011

dzień drugi...

W rzeczy samej... Wszyscy przemijamy, dorastamy. Dzieciństwo umknęło nam już dawno temu jak liść na wietrze przypominający nam o nadchodzącej zimie. Stoję dzisiaj na pagórku który uformowałam swoimi doświadczeniami. Jest niski, porośnięty bujną trawą z kwiatem na środku otoczonym kamieniami. Nikt go już nie chroni. Nikt nie pielęgnuje. Szuka swojego ogrodnika, bo stary odszedł szukać innej ziemi, innych kwiatów, innego pola, innych pagórków... I tak stoi, chwieje się na wietrze. Nie poddaje słońcu, które wysusza, nie poddaje burzy, która sprowadza deszcz. Przyjmuje życie takim jakie jest... Akceptuje wszelkie jego mankamenty, przeciwności i szarości dnia codziennego. Przyjmuje prawdę i na niej buduje swoje podłoże. Kim będzie, różą, mleczem, bluszczem, słonecznikiem, porzeczką, konwalią? Kim będzie.. kto mi powie? Jaka chmura na niebie, jaki ptak przecinający skrzydłami promienie wschodzącego słońca? Jaka gwiazda wygasająca na nocnym niebie? Nic ani nikt... kwiat zdany na siebie rośnie, chybocze się na wietrze i czeka na ogrodnika w żółtym kapeluszu, z zieloną konewką w białe groszki i uśmiechem na twarzy, który nawet chwasty zamienia w róże.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz